Hamak w ogrodzie
Jeszcze trzeba się nauczyć z niego korzystać :-)
Jeszcze trzeba się nauczyć z niego korzystać :-)
Zaczęło się od problemów urzędowych z drewutnią... Nie wnikając w szczegóły - musieliśmy ją przestawić w inne miejsce. W konsekwencji część koncepcji ogrodu wzięła w łeb, po przeniesieniu drewutni czeka nas dorobienie chodnika. Przy okazji prac ziemnych stwierdziliśmy, że nie będziemy po raz kolejny niszczyć ogrodu i przygotowaliśmy teren pod altanę (stanie obok drewutni). Ziemia wybrana spod drewutni i altany poszła na powtórną niwelację terenu, więc niestety część trawnika rośnie od nowa...
Oprócz tego w ogrodzie zaczęliśmy instalować trochę konstrukcji, na których będą się opierały rośliny pnące (żona nawet nie chciała myśleć o iglakach). W głębi ogrodu na podobnej konstrukcji puścimy winogrona).
Uff... praca od nowa, a myśleliśmy, że już będzie spokój:-)
Przed domem, też już się zaczęło:
4 dni pracy ekipy i mamy posadzkę z żywicy w garażu. Koszt porównywalny do kafelek, czas wykonania 4 x 3 godziny. Firma położyła 3 warstwy + na to lakier odbijający UV.
Pierworodny zaczął przejawiać zainteresowanie schodami, trzeba więc było pomyśleć o zabezpieczeniu.
Z pomocą jak zwykle przyszedł Tata i tak oto powstała gustowna zapora na niedźwiedzie :-)
Przez moment myśleliśmy, jak połączyć zapięcie płotka z poręczą, ale z pomocą przyszły zaciski na rury, kupione w Castoramie za parę złotych. Zapięcie najprostsze z możliwych - haczyk, którego dziecko nie zdejmie, a dla nas niewielkim problemem jest jego odpięcie.
Wszystkiego dobrego na ten Nowy Rok tym, którzy budują.
My celebrujemy pierwszą zimę na swoim i cieszymy się ogniem w kominku.
W salonie rupieciarnia, a w zasadzie królestwo najmniejszego z mieszkańców :-) Na szczęście póki co choinka go nie interesuje więc spokojnie sobie stoi, za kilka dni będziemy ją próbowali z powrotem przyzwyczajać do niższych temperatur, może na wiosnę uda się ją zasadzić w ogrodzie.